– A teraz co, durniu? Czy znów ci się udało zabłądzi
– A teraz co, durniu? Czy znów ci się udało zabłądzić oraz nie zauważyć szerokiego traktu? – Królowo, przykro mi, ale... w jakiś sposób... spójrz, znów wróciliśmy w samoczynnie miejsce, gdzie zatrzymaliśmy się na popas, kiedy zjechaliśmy ze starej rzymskiej drogi... o, wyrzuciłem tu tę szmatę, używałem jej do szorowania konia... Tym razem Morgause wybuchnęła. – Czy jakakolwiek królowa była pokarana tyloma przeklętymi idiotami! – krzyczała. – Czy musimy szukać największego miasta na północ od Londinium po całym Kraju dekady? A może mamy jeździć po takiej drodze tam oraz z powrotem przez całą noc? Jeśli nawet nie widać świateł Kamelotu w takiej mgle, to powinniśmy go przynajmniej słyszeć, w zamku jest ponad setka rycerzy oraz służba, oraz konie, oraz krowy. Ludzie Artura patrolują wszystkie okoliczne drogi, wszystko, co porusza się po takiej drodze jest doskonale widoczne ze strażniczych wież! w końcu mimo wszystko nie jest innego wycieczki, jak tylko zapalić lampy oraz znów zawrócić na południe. Tym razem Morgause sama jechała na przedzie, u boku Cormaca. Mgła oraz deszcz jakby wchłaniały wszelkie dźwięki, nawet echo. Po pewnym czasie, wciąż w mglistej mżawce, znów znaleźli się przy tym starym kawałku rzymskiego muru, skąd raz już zawracali. Cormac zaklął, ale był też wyraźnie przestraszony. – Pani, przykro mi, nie pojmuję... – Niech was wszystkich piekło pochłonie! – wrzasnęła Morgause. – Czy będziemy tak jeździć w kółko przez całą noc? – Ale ona dodatkowo poznała ruiny muru. Westchnęła przeciągle z rezygnacją oraz wyczerpaniem. – Może rankiem deszcz ustanie. A jeśli będzie trzeba, to zawrócimy aż do starej rzymskiej drogi. Wtedy przynajmniej będziemy przyswoić, gdzie jesteśmy! – Jeżeli wcale gdziekolwiek jesteśmy oraz nie zabłądziliśmy do samej czarownej krainy – mruknęła jedna z pań, z lękiem czyniąc znak krzyża. Morgause zauważyła taki gest oraz syknęła: – Dosyć tego! wystarczy, że zgubiliśmy drogę w deszczu oraz mgle, nie potrzeba nam dodatkowo głupiego gadania! No, co tak wszyscy stoicie? Dziś w nocy już nie możemy jechać, pospieszcie się oraz rozbijcie obóz, a rankiem się okaże, co trzeba czynić. Zamierzała zawołać do siebie Cormaca, choćby po to, by nie mieć okresu na lęk, który zaczynał się podkradać dodatkowo do niej... czy rzeczywiście nie zboczyli z realnego świata oraz nie wjechali w nieznane? obecnie mimo wszystko leżała bezsennie między swymi kobietami oraz w myślach po raz kolejny odtwarzała każdy krok ich podróży. Z zewnątrz nie dochodziły żadne dźwięki, nie słychać jest nawet rechotu żab na mokradłach. Nie jest możliwe, by zaginęło całe miasto Kamelot; a mimo wszystko przepadło bez śladu. A może to tylko ona, razem z całą swoją drużyną, oraz kobietami, oraz końmi, zniknęła w świecie czarów? Za każdym razem, kiedy w myślach dochodziła do tego momentu, żałowała, że dała się ponieść złości oraz rozkazała Cormacowi trzymać straż nad obozowiskiem. Gdyby leżał u jej boku, nie miałaby tego przerażającego doznania, że cały świat wokół niej po prostu się rozpłynął... wciąż od nowa usiłowała zasnąć, ale tylko wpatrywała się w ciemność, całkowicie rozbudzona. W ciągu nocy deszcz przestał padać; kiedy wstał dzień, niebo jest bezchmurne, choć gęsta, wilgotna mgła unosiła się nad ziemią. Morgause obudziła się z krótkiej, płytkiej drzemki. Śniła jej się Morgiana, stara oraz siwa, patrząca w lustro, podobne do tego, jakie ona dysponowała... Morgause wyszła z namiotu, mając nadzieję, że spojrzy ponad wzgórze oraz ujrzy Kamelot stojący na własnym miejscu, tam gdzie stać powinien, że szeroka droga zawiedzie ich prosto pod jego mury. bo zwanych inaczej mogą rzeczywiście być o dużo, dużo mil od miejsca, gdzie mieli dotrzeć. jednak obozowali przy niewielkim kawałku rzymskiego muru, który znajdował się zaledwie o milę na południe od Kamelotu. Kiedy konie oraz ludzie szykowali się do drogi, z drżeniem spojrzała na odległe